wtorek, 29 kwietnia 2014

Świderki z łososiem, suszonymi pomidorami i natką pietruszki

W moim domu makaron to ulubiony składnik dań obiadowych. Uwielbiam go ja, kocha go mój mąż, przepada za nim Junior. Na Małą przyjdzie czas, ale jestem pewna, że i ona zasmakuje w makaronie.

Makaron można podać ze wszystkim chyba. I to jest jego wielka zaleta :) Bo nawet, jak przeciąg w lodówce, to kluski sie sprawdzą. Kiedy byłam dzieckiem, makaronu nie jadało się ot tak sobie. Zawsze był dodatkiem do zupy. Pamiętam, czasem tata serwował sobie makaron jajeczny podsmażony na maśle i z cukrem. Moi bracia w przedszkolu dostawali kluski z serem (w domu tego nie było). A ja w każdą niedzielę podjadałam makaron, który czekał na rosół. Bo w domu moich rodziców w niedzielę podaje się albo rosół albo pomidorową. Zawsze z makaronem. I zawsze o 13.00.


Ostatnio nie mam zbyt wiele czasu na gotowanie. Są dni, kiedy nie jestem w stanie przygotować obiadu. Żyjemy więc na kanapkach, mrożonych warzywach i mięsie, które muszę jeść w stanowczo za dużych, jak na mój gust ilościach. Karmiącym piersią nie zaleca się ryb, ale łosoś i tuńczyk należą do tych bardzo rzadko uczulających. Dlatego też pozwalam sobie na nie od czasu do czasu. A i moim chłopakom dobrze zrobią.

Kiedy nachodzi mnie ochota na łososia podaję go właśnie z makaronem. Bo pasują do siebie, jak para skarpet ;) Także dziś, kiedy mąż wrócił z pracy dostał coś pysznego: świderki ugotowane na lekko twardo z podsmażonym na oleju łososiem doprawionym czosnkiem, solą, kolorowym pieprzem świeżo zmielonym i oprószone płatkami suszonych pomidorów. Do tego garść świeżej natki pietruszki.


Gotowanie? Akurat! Wszystko zajęło mi 15 minut. Do pozmywania garnek, patelnia i dwie łyżki. Przyjemność za to wielka :) I tylko Junior, który pochłonął swoją porcję w 30 sekund, odgrażał się, że mało i że jeszcze kolację będzie jadł (makaron podany o 19.00). Zjadł. Jeszcze dwie kolacje zanim poszedł spać :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz