niedziela, 27 kwietnia 2014

Mam brata

Nasze życie powoli się stabilizuje. Jeszcze długo będę pisać w tym klimacie: regulujemy się, uspokajamy się, cieszymy się każdym dniem bez płaczu i każdym uśmiechem. Kto ma dzieci, ten wie, jak człowiek bywa zmęczony tymi, których kocha najbardziej i jak daje nadzieję upływ czasu i zmiany, jakie zachodzą w dziecku. Szczególnie trudnym dziecku.

Jakiś czas temu czytałam o teorii według której pierwsze 3 miesiące życia dziecka, określane mianem "czwarty trymestr", stanowią w gruncie rzeczy przedłużenie czasu ciąży. W tym okresie dziecko dojrzewa do życia, do poznawania świata, do życia po  prostu. I ja się zgadzam. Dopiero teraz, kiedy Mała skończyła 3 miesiące, zaczynam czuć się dobrze i cieszyć się tak naprawdę moją córką. To wielka przyjemność dostawać uśmiechy już od samego rana, kłaść się do łóżka, kiedy dziecko śpi w swoim łóżeczku, móc się położyć na lewym boku, bo Mała nie potrzebuje już nocować na moim brzuchu (na prawym boku też lubię czasami poleżeć ;)).

Dziś po raz pierwszy usłyszałam śmiech Małej. Taki prawdziwy, głośny śmiech. I bardzo chcę słyszeć go jak najczęściej.

Ale nie o tym chciałam. Już jakiś czas Mała dostrzega, że świat jest także poza nią i mną. Uwielbia patrzeć w lustro i uśmiechać do dziecka, które tam widzi. Potrafi obserwować. A najchętniej patrzy na swojego brata. Mimo, że nie zawsze reaguje radośnie na jego widok (to tylko kwestia czasu), to z pasją przygląda się, jak Junior na podłodze buduje kolejne potwory z lego, jak przerzuca zabawki z jednego kąta pokoju w drugi, jak biega po mieszkaniu. Zupełnie jakby nie do końca wierzyła, że ktoś, kto jeszcze nie jest dorosły, tak wiele potrafi. Ciekawe, czy w główce jej pojawiaja się pytanie: czy ja też tak kiedyś będę?

Czasem udaje się mi położyć Małą na podłodze w pokoju Juniora i poczytać im książkę. Aż dziw bierze, jak te dzieci potrafią słuchać. To, że 6-latek się skupia to oczywiste, ale że niemowlę aż zastyga na dźwięk mojego głosu - zaskakuje. I tu zaczynam robić coś, czego nie powinnam - porównuję moje dzieci. Im dłużej jestem z Małą, tym więcej faktów z życia Juniora sobie przypominam. On także wsłuchiwał się w mój głos, kiedy mu czytałam i zatrzymywał wzrok na obrazkach w książeczkach, które mu pokazywałam. Idę więc krok dalej: czy Mała będzie równie inteligentna jak jej brat? 

AAAAAAAAAA, nie wolno mi tak robić! Powiedzcie, czy każda matka, która ma więcej niż jedno dziecko porównuje je, po doświadczeniach ze starszym oczekuje pewnych zachowań i umiejętności od tych młodszych? Boję się, że działając w ten sposób zrobię Małej krzywdę. Przecież nie musi być taka jak starszy brat, nie powinna nawet. Niech mają różne charaktery, różne zdolności, różne pragnienia. Niech się uzupełniają i motywują wzajemnie. Niech budzą w sobie inspiracje. I niech rozmawiają, jak najwięcej rozmawiają. I nigdy nie przestają.

2 komentarze:

  1. Ja też łapię się często na tym, że porównuję- do tego różnica niewielka- bo tylko 2,5 roku. Niedługo mój mały skończy 3 miesiąc o tym IV trymestrze nie słyszałam, ale coś w tym jest! Tomek dopiero w 3 m-cu swojego życia się uspokoił i naqwet mogę co nie co w domu zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście będzie coraz lepiej. Mnie się już nawet udaje obiad ugotować i poodkurzć mieszkanie - jakieś dwa razy w tygodniu ;) A porównywania się trochę boję, bo nie chcialabym zrobić Małej krzywdy.

      Usuń